Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wolne miejsce.Rekrutacja na bohatera-Maurcel Xavier Vintage.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Zanim przybyli.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rudzia
.alea.


Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 967
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ona

PostWysłany: Pią 16:10, 29 Sie 2008    Temat postu: Wolne miejsce.Rekrutacja na bohatera-Maurcel Xavier Vintage.

No to mamy konkurs:) Dziś jest 29.08.08 - proponuje podawanie tutaj danych typu nick, wiek, adresy blogów itp itd oraz opowiadanie jakieś dzięki któremu stwierdzimy punktacje i wtedy dowiesz się czy to jedno konkretne miejsce jest dla Ciebie, czy też niestety nie. Zgłoszenia przyjmowanie do końca sierpnia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SomeThing



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: On

PostWysłany: Sob 14:34, 30 Sie 2008    Temat postu:

Nick : SomeThing
Wiek : 14 (niedługo 15 Jezyk)
Adres bloga : aktualnie nie posiadam
Opowiadanie :

Soren nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wiele ważnych obowiązków spadło na jego barki. Z początku myślał, że bycie Federalnym nie jest aż tak wyczerpujące. Mimo, iż jak na razie nie wysłano go na żadną misję, musiał zajmować się najprostszymi i najgłupszymi czynnościami. Ot, dla przykładu, sprzątanie pokoi, zmywanie naczyń, polerowanie zdobytych dotychczas nagród i pucharów…
- Nigdy nie myślałem, że będę musiał zajmować się takimi pierdołami – powiedział sam do siebie, czyszcząc kolejną odznakę jednego z Federalnych.
- Każdy tak zaczyna.
Obejrzał się. Ujrzał Ayame, która stała oparta o wejście.
- Ty też miałaś takie początki? – spytał.
- Ja? Nie. Nie pozwoliłabym, żeby ktoś kazał mi polerować kawałki metalu.
- To bardzo pocieszające, że ty nie musiałaś, a ja owszem.
- Odkąd straciliśmy kilku naszych ludzi, Kwatera Główna postanowiła zajmować się ważniejszymi czynnościami. Jeśli będzie jakaś ważna misja z pewnością ciebie wyślą.
- Mam nadzieję. Nie mam dłużej zamiaru odwalać czarnej roboty za innych.
Ayame nic nie odpowiedziała. Przez pobliskie okno wpatrywała się w uroki Harmonia City.
- Więc… ostatnio wielu naszych poległo, tak? – zapytał Soren.
- Owszem.
- Jak zginęli?
- Wszyscy na wojnie. A właściwie – podczas zamieszek. Prawdziwa wojna jeszcze się nie rozpoczęła, ale wszyscy zaczynają już robić wokół tego prawdziwe zamieszanie.
- Domyślam się ci wysłani nie należeli do jakiejś najsłabszej grupy?
- Nie. Większość była w Oddziale Bojowym, stworzonym specjalnie do tego typu zadań. Ale jakimś cudem zostali wymordowani przez armię zwykłych ludzi…
- Niby jak to mogło się stać? Przecież, skoro byli wyszkoleni…
- Na pewno Kaito wspominał ci o tym, że podejrzewamy jedną osobę o podsycanie buntu i dostarczaniu zwykłym mieszkańcom broni nowoczesnej technologii?
- Wspominał.
- No właśnie. Najprawdopodobniej robi to Nobu. Tylko on jeden ma smykałkę do wyrobu tego typu broni.
- Ale dlaczego? Dlaczego niby miałby to robić? Jest jakiś konkretny powód?
Ayame zastanowiła się chwilę.
- Zapewne jest. Tylko nikt nie wie jaki i w tym cały kłopot. Nie możemy go zamknąć nie znając jego celów, a same domysły nic nam nie dają.
- A ten konflikt? Jaki jest powód zwykłych ludzi, którzy atakują tych… Nietykalnych?
- Tego też nie wiadomo, chociaż ludzie mogą być zazdrośni, mogą czuć się pokrzywdzeni. Nietykalni nie są istotami świętymi, to też normalne osoby, które jednak zostały obdarzone specyficzną mocą. Potrafią być natrętne, zwłaszcza, że zagarniają niektóre ziemie dla powiększenia swojego imperium.
- Na czym niby polega ta ich niesamowita moc?
- Kiedy Nietykalny kończy 7 lat, wokół niego wytwarza się specjalna osłona, kula ochronna czy też inny rodzaj bariery, która chroni go przed fizycznymi atakami. Dlatego też noszą taką nazwę. Gdy skończą 18 lat, ich osłona umacnia się jeszcze bardziej i broni ich przed cięższymi atakami, bo im młodszy jest Nietykalny, tym łatwiej jest złamać jego ochronę. Poza tym, są mistrzami w walce magią i to głównie tym posługują się podczas walki.
- To jak ludziom udaje się ich zabić?
- Właśnie za pomocą tej broni. Musi mieć jakąś specyficzną umiejętność, która albo przełamuje ochronę Nietykalnych, albo po prostu jest tak silna, że nie potrafią jej powstrzymać. Wiedz, że ich osłona znajduje się wokół nich cały czas, to jednak atakując ich, mogą doprowadzić do poważnego osłabienia, a w rezultacie – zniszczenia jej.
- Nie zazdroszczę im.
Ayame nic nie odpowiedziała. Pożegnała się z chłopakiem, odwróciła w stronę wyjścia i wyszła.

^.^

- Nareszcie! – krzyknął Soren – Skończone!
Po wypucowaniu wszystkich odznak, wyczyszczeniu każdego pomieszczenia i umyciu całej sterty naczyń, chłopak miał w końcu wolne. Padł zmęczony na kanapę w salonie i już próbował zmrużyć oko, ale nie potrafił. Była zbyt wczesna pora na taką drzemkę. Ze względu na masę wolnego czasu (którym mógł się na razie cieszyć, bo nie wiadomo, kiedy pojawią się kolejne obowiązki) zamierzał odwiedzić Kaito. Jego przyjaciel całymi dniami przesiadywał w swojej „kryjówce”, a dokładniej na samej górze Kwatery Głównej. Mało kto tam wchodził.
Soren pokusił się jednak o odwiedzenie starego przyjaciela. Przecież pracowali w jednej branży, ba, nawet w jednym budynku, a Kaito i tak nie miał dla niego zbyt wiele czasu. Blondwłosy wsiadł do windy i pojechał na najwyższe piętro. Na końcu długiego korytarza znajdowały się metalowe drzwi, a obok – panel kontrolny, bardzo podobny do tego, który znajdował się przed wejściem do Kwatery Głównej. Gdy tylko Soren podszedł do drzwi, panel zaświecił się i zielony promień zaczął mierzyć od góry do dołu chłopaka. Gdy tylko skanowanie się zakończyło, wejście otworzyło się.
Pomieszczenie do którego wszedł było ogromne. Bał się wejść dalej, żeby się nie zgubić. Większość zasłaniały ogromne maszyny i roboty. Po prawej stronie stał długi blat, na którym porozkładane było kilka narzędzi. Chłopak podszedł kawałek dalej.
- Hej, tu nie… Soren?
Obrócił się. Ujrzał Kaito, który szedł w jego stronę, trzymając na rękach coś, co wyglądało jak nowe części do robota.
- Kaito! Szukałem cię – odparł
- No i znalazłeś. Coś chciałeś?
- Nie, tak tylko…
Spojrzał na ręce swojego przyjaciela. No tak. Nigdy nie dowiedział się w jaki sposób Kaito stracił obie te kończyny, które aktualnie zastępowały mu mechaniczne. Kiedy zobaczył go w zeszłym roku po raz pierwszy z dwoma mechanicznymi rękoma zamiast normalnymi, myślał, że to jakiś prototyp nowej broni. Dopiero później okazało się, że to wcale nie jest prototyp, tylko prawdziwe, stalowe protezy. Kaito zawsze wymigiwał się od odpowiedzi w jaki sposób zdarzyło się to nieszczęście. Mówił tylko, że był to wypadek, ale bez żadnych szczegółów. Tym razem Soren miał zamiar dowiedzieć się prawdy.
- Kaito… nigdy nie mówiłeś w jaki sposób straciłeś swoje ręce.
Brunet zatrzymał się na chwile, jakby zamarzł.
- Tak? – zapytał Kaito – No cóż… Jakoś… widocznie nie było okazji.
- Zawsze cię o to wypytywałem, ale ty nie chciałeś powiedzieć prawdy.
- Przecież mówiłem, że…
- To był wypadek, tak wiem – Soren dokończył za niego – ale co poza tym? Wypadki są różne.
Kaito wyraźnie nie był skory do zwierzeń. Jednak tym razem nie miał dobrej wymówki ani okazji, żeby się wymigać.
- No dobrze. Jeśli chcesz wiedzieć… Ale muszę cię ostrzec, że zanim dojdziemy do tego, czeka cię wysłuchiwanie dosyć żmudnej historii, bo bez tego trudno byłoby ci wszystko zrozumieć.
- Więc słucham.
Kaito odetchnął chwilę.
- A więc to było tak… Jakieś 5 lat temu postanowiłem zapisać się do Federalnych. Było to moje marzenie. Nie chciałem jednak zostać nikim kto pchałby się do bitew, ale rozwijać swoje umiejętności technologiczne. Zapisałem się i po kilku żmudnych testach zdałem. Miałem wrażenie jakby ziściły się moje najskrytsze marzenia. Zostałem od razu przydzielony do Sekcji Technologicznej. Tam mogłem tworzyć co tylko chciałem. I właśnie tam poznałem mojego przyszłego przyjaciela. On również interesował się maszynami i nowoczesną technologią. Okazało się, że również fascynowała go genetyka. Dzięki niemu również ten dział medycyny zaczął mnie intrygować.
- Kim był ten przyjaciel? – przerwał mu Soren.
Kaito opuścił głowę w dół.
- Nobu – odparł.
- CO?! - wrzasnął Soren.
- Chciałeś znać prawdę no i ją masz.
- Ale… Jak to… Przecież…
- Wiem co opowiadałem ci o Nobu i co zapewne o nim słyszałeś. Tak, teraz z pewnością nie można zaliczyć go do najmilszych osób na tym świecie, ale wierz mi lub nie, 5 lat temu nie był takim potworem jak teraz.
Kaito milczał. Soren nie mógł uwierzyć. To był szok, coś czego się nie spodziewał…
- Tak więc – kontynuował Kaito – zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Rozmawialiśmy nocami o naszych nowych projektach, uwielbialiśmy na ten temat dyskutować. Pewnego razu wpadłem na genialny pomysł. Chciałem stworzyć nową rasę. Projekt ten miał nazywać się „Zmiennokształtni”. Miałem zamiar stworzyć ludzi, którzy zostaliby obdarzeni nową, niespotykaną mocą – mogliby zmienić jedną ze swoich kończyn w zabójczą broń. Ten sposób połączenia ciała i narzędzia walki dawałby użytkownikowi dużą przewagę nad wrogiem. Poza tym, Zmiennokształtni mieli być szybsi, silniejsi i mieć znacznie bardziej wyostrzone zmysły niż przeciętny człowiek.
- I co z tym projektem? – spytał Soren.
- Nic. Ostatecznie nie udało mi się go zrealizować. Próbowaliśmy razem z Nobu wszystkiego, ale ponieśliśmy zbyt wiele ofiar. 7 osób, które zgłosiły się na ochotnika, umarły podczas operacji, która miała przemienić ich w Zmiennokształtnych. Ówczesny szef Federalnych – Shosuke, zabronił nam stanowczo dokonywać takich zabiegów. I na tym się skończyło. Przestałem już tak fascynować się genetyką. Rok później, ja zostałem Szefem Sekcji Technologicznej, a Nobu Zarządcą Departamentu Genetycznego.
- Ciągle jednak nic z tego nie rozumiem… - wtrącił Soren.
- Słuchaj dalej – ciągnął Kaito – Dokładnie dwa lata temu zostały odkryte nowe źródła energii – reaktory. Oboje z Nobu zaczęliśmy zbierać coraz więcej informacji na ten temat. W końcu mieliśmy zamiar zbudować taki sam reaktor, który dawałby energię całej Harmonia City. Jednak Senat nie wyraził na to zgody. Wszystko ze względu na fakt, że w tym samym czasie, w jednym z miast, wybuchł reaktor i zniszczył całe miasto w którym został wybudowany. Wtedy właśnie wprowadzono kompletny zakaz budowania reaktorów. Byliśmy zawiedzeni. Mogła to być szansa na lepszą przyszłość, tymczasem my nie mogliśmy nic z tym zrobić. Jednak do czasu. Pewnego dnia, Nobu zaprowadził mnie do opuszczonego miasteczka, położonego jakieś kilkanaście kilometrów od Harmonia City. Owe miasteczko zwało się Envy i było opuszczone ze względu na to, że właśnie tutaj wybuchł pierwszy i ostatni reaktor. Nobu miał tam kryjówkę w podziemiach. Z pozoru nie chciałem się zgodzić na budowę reaktora, ale cóż – Nobu mnie namówił. I tak budowaliśmy i budowaliśmy. Zajęło nam to ponad pół roku, oczywiście z kilkutygodniową przerwą. Mieliśmy przecież też pracę u Federalnych.
- Nadal nic nie rozumiem. Czy ta twoja opowieść ma w ogóle jakiś sens? – przerwał Soren.
- Owszem! Uprzedzałem, że to długa opowieść. Jak nie chcesz to nie słuchaj.
- Nie, proszę, kontynuuj.
- A więc – dokładnie w zeszłym roku, ja i Nobu postanowiliśmy po raz pierwszy uruchomić reaktor. Nie wiedzieliśmy czy działa. Ale tego samego dnia, Nobu powiedział, że ma ważne spotkanie w swoim Departamencie Genetycznym i niestety nie może go przełożyć. Jednak bardzo mu zależało, żebym jednak uruchomił reaktor. Nie wyczułem w tym ani krzty podstępu… Bo kiedy reaktor został włączony, wszystko szło idealnie. Ale po chwili doszło do awarii. I reaktor… wybuchnął.
- Wy… Wybuchnął? – spytał niepewnie Soren.
- Tak.
- To… jakim cudem udało ci się przeżyć?
- Przecież nie byliśmy tacy głupi! Przynajmniej nie ja. W podziemiach, dookoła reaktora wybudowaliśmy osłonę, która w chwili awarii miała stłumić całą eksplozję. Ale cóż – najprawdopodobniej Nobu przy niej majstrował. Osłona powstrzymała większość wybuchu, ale już przy samym końcu nie wytrzymała i pękła. Eksplozja rzuciła mną o ścianę. Nie miałem jednak szczęścia – jedna z płyt reaktora, poleciała w moją stronę z taką prędkością, że nie zdążyłem zabrać ręki. I właśnie wtedy straciłem jedną z nich, a dokładniej - prawą.
- Jedną? Ale przecież…
- Tak wiem. Nie mam dwóch, bo drugą odciął mi Nobu.
- CO?!
- Nobu pojawił się zaraz po eksplozji. Myślałem, że przyszedł mnie uratować. Tymczasem on zaśmiał się, chwycił swój miecz i odciął mi drugą rękę. O ile się nie mylę powiedział wtedy „Bez dwóch będzie ci do twarzy”.
W Sorenie aż się gotowało. Nie mógł uwierzyć jak podstępną kreaturą był ten Nobu. Wiedział tylko jedno – rządziła nim chęć zamordowania go.
- Dlaczego nikomu o tym nie powiedziałeś? – spytał Soren.
- Nie mogłem! Nie słuchałeś mnie? Budowanie reaktorów było zakazane! Na szczęście, fakt, że reaktor był w podziemiach i pod osłoną, wybuch nie zniszczył żadnego z pobliskich miast. Nikt się o tym nie dowiedział, a ja już dopilnowałem, żeby tak na pewno było. Nobu z kolei uciekł o czym poinformowali mnie Federalni, gdy tylko dotarłem na miejsce. Wszystkim wmawiałem, że był to wypadek - i w sumie, było to prawdą, ale tylko po części. Natomiast naszemu Przewodniczącemu, Shosuke, powiedziałem, że w drodze do Kwatery Głównej napotkałem Nobu i to on odciął mi obie ręce – to też było niby prawdą, ale też tylko w połowie. Zamówiłem specjalne mechaniczne protezy i od tamtego czasu starałem się zapomnieć o Nobu i całej reszcie.
Soren nie mógł uwierzyć w to wszystko. Wiedział tylko jedno – gdyby mógł cofnąć czas, nie chciałby tego usłyszeć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LipS



Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ona

PostWysłany: Nie 17:31, 31 Sie 2008    Temat postu:

W sensie mamy głosować czy nie? xD
Rudziaku Mój, jesteś complicated Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rudzia
.alea.


Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 967
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ona

PostWysłany: Nie 17:45, 31 Sie 2008    Temat postu:

myslalam ze bedzie wiecej zgloszen, wiec... czekam do konca sierpnia z jakimikolwiek wypowiedziami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Areliee
Mrs Cullen


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: trójmiasto. <3
Płeć: Ona

PostWysłany: Nie 22:16, 31 Sie 2008    Temat postu:

hm, nie ma zgłoszeń, za 2 godziny mamy wrzesień
było wesoło Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rudzia
.alea.


Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 967
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ona

PostWysłany: Pon 6:04, 01 Wrz 2008    Temat postu:

No to Adaś jest przyjęty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Areliee
Mrs Cullen


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: trójmiasto. <3
Płeć: Ona

PostWysłany: Pon 12:28, 01 Wrz 2008    Temat postu:

no to witamy na pokładzie Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SomeThing



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: On

PostWysłany: Pon 17:21, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Dzięki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
enjoy
party animal


Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Ona

PostWysłany: Pon 21:53, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Adas, masz hot ciacho w awatarze!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Zanim przybyli. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin